wtorek, 25 października 2016

Chaos myśli.

Chaos. Po prostu chaos. Nie jestem w stanie się nad czymkolwiek skupić, choć na chwilę dłużej zawiesić na czymś uwagę. Myśli latają tu i tam, wgryzają się, drapią, przeszkadzają - doprowadzają mnie do pasji, męczą i denerwują... w sumie nie dziwię się, czemu Budda uważał za stado rozkrzyczanych małp nieuporządkowany umysł...

Najchętniej strzeliłabym sobie w łeb, żeby chociaż na moment się one zamknęły. Żeby nie było słychać tego wrednego świergotu gdzieś w tle.

I nie, nie chodzi tutaj o typowe depresyjne przemyślenia, które powoli wysysają życiodajne soki z mojej duszy - tylko o ten szaleńczy bełkot podświadomości i subosobowości - śmietnik myśli o wszystkim i o niczym - studiach, pracy, życiu, przeszłości, muzyce... strzępów usłyszanych zdań, zapomnianych doświadczeń...

Po prostu ja pierdolę.

 Chciałabym się jakoś wyciszyć i odpocząć. Złapać jakiś punkt zaczepienia, żeby tak nie pierdoliło mi już w głowie. Aż mnie wszystko boli... głowa właśnie szczególnie.

Pomyślałam sobie, że sobie spokojnie poleżę - gdy tylko zamknęłam oczy, nie byłam w stanie sama ze sobą wytrzymać. Stwierdziłam, że może zjem coś smacznego - nie odwróciło to mojej uwagi. Czytanie to w sumie tylko ucieczka na chwilę, ba - jeszcze bardziej głowa boli. Pozwoliłam sobie na małą rozgrywkę komputerową - też tylko chwila wytchnienia i coraz bardziej dobijające zmęczenie...

Cóż, chyba czas trochę wsłuchać się w to wszystko, nie zastanawiając się nad ich sensem...



Spis chaosu w mojej głowie #1

Jestem zmęczona. Chyba. Nie wiem. Chyba tak, skoro wszystko mnie boli, głowa mnie boli, plecy mnie bolą i nawet kończyny mnie bolą. Bez sensu, bo przecież nie robię nic szczególnego - byłam tylko na uczelni, gdzie większość czasu spędziłam siedząc w jednym miejscu. Dużo siedzę generalnie. Możliwe, że nawet za dużo, ale przecież mam ogromny kawał drogi na uczelnię, więc może nie jest aż tak źle. Wbrew pozorom chyba wyrabiam te minimalne pół godziny spaceru... Ale czy to jest dobry spacer? Czy on naprawdę mi pomaga?

Przecież czuję się taka zmęczona... wszystko jest bez sensu. Mam poczucie, że staram się tak bardzo wszystko ułożyć, a tak bardzo nic mi nie wychodzi. Filozof się chyba na mnie gniewa. Nie chce mi się chodzić na zajęcia na uczelni. Nudzę chyba moją terapeutkę. Stoję w miejscu w moim życiu.

Wszystko jest takie głupie, głupie, głupie!

Jestem głodna sztuki. Tak dawno nie rysowałam. Chciałabym posłuchać jakiejś muzyki, ale na niej chyba też nie potrafię się skupić. Jest mi smutno. Bardzo smutno. Nie potrafię znaleźć dla siebie jakiegoś dobrego miejsca.

Patrzę smętnie na swojego bloga. Chciałabym, by to było dobre miejsce. Miejsce, dla takich ludzi jak ja. Żeby wiedzieli, że nie są sami ze swoimi problemami; że można by podejść do nich inaczej... chciałabym więcej rozwijać się pod względem psychologii. Chciałabym znaleźć sposób na siebie.

Chciałabym się wyleczyć. Nie chcę być chora. Boję się bardzo. Nie pamiętam już, jak wygląda życie bez depersji - bez tego ciągłego strachu, który dusi.

Czemu tak bardzo boli mnie głowa? Przecież nic nie robię... nie powinna mnie przecież ona boleć. Czuję się przeciążona. Tylko dlaczego? Dlaczego, dlaczego, dlaczego?!

Wszystko tak bardzo domaga się mojej uwagi, a ja nawet nie mam pojęcia, czym chciałabym się zająć. Boli mnie to, że tak rzadko piszę. Wszystko mnie boli. Chciałabym zacząć płakać, by wyrzucić z siebie to całe napięcie, ale nie potrafię. Wypiłam herbatę. Myślałam, że jej smak mnie uspokoi. W końcu to melisa - chyba uspokaja...

Chyba... ale to nie zmienia faktu, że pozwalam sobie codziennie na jedną filiżankę melisy przed snem...

Chciałabym, żeby to wszystko się już skończyło...


Spis chaosu w mojej głowie #2

Boże, jaki ja mam tutaj burdel. Tutaj, na blogu. Chciałabym, by to było piękne miejsce, a nie jest... jestem beznadziejna. Po prostu beznadziejna. Wygłaskuję moje zwierzątko - nie wiem już, czy piszczy z zadowolenia, czy z beznadziejności moich ruchów. Zastanawiam się, czy ona mnie lubi - to taki mój kochany, puchaty węgielek - uwielbiam jak leży na moich kolanach i śpi...

Okropna jestem. Włosy nieogarnięte. Chyba brudne. Nie chce mi się nic a nic ubierać. Sukienki leżą w szafie, a ja sama wciskam się w spodnie. Bo muszę. Bo trzeba wyjść z domu. Nie chce mi się. Nie chcę. Chcę do łóżka, chcę rozpłynąć się w powietrzu...

Umrzeć na zawsze w poduszkach...

Powinnam się pouczyć na jutro. Ale nie chce mi się... Zmęczona jestem. Zmęczona. Ale jak pójdę spać, to przecież się nie wyśpię... Jutro same kolokwia i egzaminy. Jejciu. Jejciu, jejciu, jejciu!!!