Czując, jak słodki smak czekolady rozpływa mi się w ustach, ważę w duszy słowa ojca - nic nie warte bluzgi... które niestety sprawiają mi ból...
Ojciec znowu wytarł się mną jak szmatą - nakrzyczał bez powodu i poniżył... zaczął dręczyć mnie tym, że nigdy nie zostanę informatykiem; nigdy nie skończę studiów; a prędzej czy później będę musiała zwrócić się do niego o "łaskę".
Nienawidzę go.
Nienawidzę. Teraz sobie siedzi spokojnie w pokoju obok, gra w tą swoją gierkę i ma wszystko gdzieś, a ja się męczę sama ze sobą. Zastanawiam się czy on w ogóle ma cokolwiek na kształt sumienia, albo empatii. Nie rozumiem, czemu moja mama wyszła za mąż za takiego człowieka...
NIE ROZUMIEM, PO PROSTU NIE ROZUMIEM, JAK MOŻNA KOCHAĆ TAKIEGO SKOŃCZONEGO CHUJA...!!! Ja już dawno żądałabym rozwodu; nie chciałabym, żeby on choć jeszcze raz na mnie nakrzyczał i poniżył... nikt nie zasługuje na takie traktowanie, a tym bardziej moja mama, która jest dosłownie wcieleniem anioła.
Cierpimy. Ja i ona. Tyle, że moja mama trzyma się o wiele lepiej, a ja zdycham z depresji i marzę o szybkiej śmierci. Wszyscy wokół mnie mówią, iż depresja to jest coś, co jest ze mnie; coś, co sama sobie wyhodowałam w swoim umyśle z powodu jakichś durnych bzdetów. Denerwuje mnie to, że nikt, kurwa dosłownie nikt nie zwróci uwagi na prawdziwe źródło problemów - mój pieprzony, toksyczny ojciec. Mogłabym rozpisywać się niezwykle długo, a i tak bym nie wyczerpała tematu jego kurewstwa.
Nie chcę tak dłużej żyć; nie chcę zmarnować sobie całego życia, tylko dlatego, że mój ojciec to skończony idiota. Zazdroszczę wszystkim, którzy nie mają ojców - o jeden problem z głowy mniej! Chciałabym jakoś zmienić swoją sytuację na lepsze, nie chcę tak dłużej...
Tym bardziej, że nie potrafię nawet się zabić. Tak bardzo pragnę popełnić samobójstwo, a zarazem nie jestem w stanie zrobić ostatecznego kroku...
Muszę coś zrobić. Takie konkretne "coś"!
NIE CHCĘ TAK DŁUŻEJ ŻYĆ!!! NIE CHCĘ!!! MAM JUŻ DOSYĆ CIERPIENIA, JAKIE ZGOTOWAŁ MI LOS!!! NIE CHCĘ DŁUŻEJ MĘCZYĆ SIĘ ZE SWOJĄ DEPRESJĄ, STANAMI LĘKOWYMI, DEREALIZACJĄ I CAŁĄ PRZEKLĘTĄ RESZTĄ!!!
Tylko... tylko cóż ja mogę uczynić...?
Boże, proszę, pomóż...