wtorek, 30 sierpnia 2016

Noc.

Kolejna noc, w której jedynie, do czego mogę się przytulić, to moje własne łzy... Powinnam spać miast marnować cenny czas na zadręczanie się myślami samobójczymi i płacz...

Źle się czuje. Ale to chyba nic; chyba się trochę przyzwyczaiłam... To wszystko minie przecież w końcu... W końcu umrę, prawda? Prędzej czy później spełni się moje małe marzenie...

Ktoś mógłby powiedzieć, że jestem egoistą, bo swoją śmiercią ześlę na swoich bliskich cierpienie, jednak czy ktoś kiedykolwiek pomyślał jak bardzo ci bliscy musieli zranić samobójcę, że ten wykonał ten krok? Jedynie o kogo się martwię, to o Filozofa... Aczkolwiek po ciągłym wyśmiewaniu mojego ojca i poniżaniu mnie; że Filozof tylko mnie wykorzystuje, a ja jak głupia się jemu tylko sprzedaje i skaczę nad nim jak idiotka, zamiast zająć się "prawdziwą" rodziną... To mimowolnie zaczynam mieć wątpliwości... Coraz bardziej zaburza mi się cały obraz rzeczywistości...

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Post, który chciał być porządny.

Uuuch, chciałabym sobie napisać dobrego posta. Takiego po prostu "wow"; takiego, co by mnie samą podniósł na duchu; ale... jakoś tak dziś tego nie czuję. W ogóle niczego ostatnio nie czuję, no może przeraźliwy smutek i pustkę, raz co raz okraszony zbłąkanymi wspomnieniami.

Staram się z tym walczyć; nie poddaję się tak łatwo moim smutkom! Po pierwsze, zajmuję sobie konstruktywnie czas: rysuję, czytam, gotuję, sprzątam, spaceruję, jeszcze raz rysuję... problem w tym, że to w ogóle nie poprawia mi w jakikolwiek sposób humoru. Widzę postępy, jakie robię z każdym dniem w rysunku; czuję zakwasy w drżących mięśniach; smakuję swoje własne dania; oddycham chłodnym powietrzem - jednakże za nic, za nic nie czuję choćby minimalnej zmiany w swoim nastroju!

Najchętniej to bym się zwinęła pod stertą poduszek i udawała niewidzialnego kota. Niestety nie jest to takie łatwe...

niedziela, 28 sierpnia 2016

Wszystko po staremu; chyba...

"Saudade"
U mnie wszystko po staremu. Nic szczególnego. Wróciłam do domu po wakacjach z rodzicami. Awantury codziennie. Zero jakiejkolwiek merytorycznej wartości w tychże fascynujących "dyskusjach". Powody coraz bardziej głupie i prozaiczne...

Dzisiaj w czasie kłótni starałam się być jak najspokojniejsza i jak najlepiej dobierać kontrargumenty, tak jak mi Filozof radził, ale w sumie nic z tego nie wyszło; ojciec tylko krzyczał i krzyczał, poniżał mnie i gnoił, w końcu się wydarł, że jestem tak wredną/egoistyczną/wyrodną/beznadziejną/głupią córką, że mnie wywali z domu.

wtorek, 9 sierpnia 2016

Gnojenie drugiego człowieka

Te kilka dni po moich urodzinach minęły mi całkiem spokojnie, nie wliczając paru potężnych kłótni z moimi rodzicami...

Same urodziny spędziłam cudownie, nawet udało mi się znaleźć kawałek ciasta, który udawał tort urodzinowy. Futrzak namalował mi przepiękny prezent urodzinowy. Miałam naprawdę dobry humor, rysowałam sobie zadowolona, wydawało mi się, że wszystko jest okey; do czasu...

3 dni temu ojciec zrobił mi okropną awanturę. Nakrzyczał na mnie, wyzwał od głupich, naiwnych, samolubnych; zaczęli się mnie czepiać... Wyzwał moich przyjaciół od kretynów i innych; bardzo się wtedy popłakałam i nie potrafiłam się jakoś opanować. Uciekłam do łóżka, przepłakałam całą noc; w dodatku byłam tak roztrzęsiona, że połknęłam prawie 300% większą dawkę Trittico niż zazwyczaj (trzy tabletki). Naprawdę chciałam wtedy natychmiast umrzeć i w sumie miałam ochotę połknąć wszystkie tabletki Trittico jakie mi zostały; jednak stwierdziłam, że pewnie to i tak nic nie da...

czwartek, 4 sierpnia 2016

Dzień, dobry dzień!

Happy Deathday! ;)
Jejciu, jakoś tak mam dziś wyjątkowo dobry nastrój pomimo swoich urodzin!

Wyspałam się słodko, w snach też miałam dobre samopoczucie, bawiłam się w nich i cieszyłam... Wstałam rano zadowolona i pełna energii - nie wiem czy to kwestia tego, że przed snem wylałam na blogu wszystkie swoje smutki, więc umysł się oczyścił z żalu.

Urodziny.

Dziś są urodziny. Moje urodziny. Znowu... Chyba powinnam się z nich cieszyć, ale... Osobiście wolałabym wymazać ten dzień z każdego kalendarza jaki istnieje.

Nienawidzę swoich urodzin, bo one mi przypominają o wszystkich porażkach, lękach, zmarnowanych latach, poszarpanych nadziejach... To wszystko, czego nie osiągnęłam przez ten czas, a powinnam... Widzę przed sobą przeszłość, którą pragnę zapomnieć, a dzisiaj... A dzisiaj ona wychyla swój obrzydliwy łeb ze zdwojoną siłą nad toń zapomnienia...

Od kilku lat myślę w tym dniu o śmierci - bo w sumie fajnie by wyglądał taki nagrobek, prawda? Narodzić się i umrzeć w tym samym czasie... Bardzo fajne.

środa, 3 sierpnia 2016

Czas mija...

Czas mija... Po prostu mija... Przepływa mi wolno i leniwie przez palce... Nie przynosi mi nic nowego... Dni po prostu są, bo są... Nikt na nie nie czeka, nikt nie próbuje ich łapać...

Czasem czuję się lepiej, czasem gorzej... Pobyt nad jeziorem po prostu mi mija. Czasem nie chce mi się żyć, a czasem mam naprawdę dobry humor.

Sama nie wiem kim już jestem. Chcę mi się płakać, ale łzy nie potrafią mi się cisnąć do oczu.