środa, 13 lipca 2016

Wakacji czas...

Myślę, że dzisiejsza notka będzie całkiem pozytywną notką - w końcu dopiero teraz naprawdę czuję, że są wakacje... nie mam jakichś większych powodów do zmartwień. Na uczelni jest całkiem nieźle, ojciec wyjechał teraz na kilka tygodni... żyć, nie umierać!

Ostatnio zaczęłam więcej wychodzić z domu i jeździć do miasta - a to na spacer, a to na wycieczkę, a to do kina, a to na spotkanie ze znajomymi... póki Filozof nie wrócił do swojego domu, widzieliśmy się chyba codziennie. Raz on przyjeżdżał do mnie, a raz ja do niego... bardzo było fajnie i bardzo mi się to podobało. Szkoda, że nie pojechał później, chciałabym mu pokazać jeszcze tyle ciekawych miejsc w mojej okolicy...
Filozof obiecał, że potem zabierze mnie ze sobą na wakacje, do swojej rodzinnej miejscowości. Nie mam zupełnie pojęcia kiedy... ale obiecał. I przyznam, że nie mogę się doczekać tego wyjazdu...

Obiecał mi również, że zabierze mnie do Wrocławia... ot, taka wyjątkowo romantyczna wycieczka mogłaby być, hihihi... 

Gdy nie ma Filozofa, spędzam dużo czasu z Matematykiem - jakoś nieźle sobie organizujemy sami czas. Zaplanowaliśmy sobie rowerową wycieczkę na kilka dni. Jedziemy za tydzień. To na pewno będzie wspaniała przygoda!

Trochę też czasu spędzam na graniu w moje ulubione gry na komputerze - wcześniej w ogóle nie miałam okazji, by się nimi pobawić...

***

Tak więc wszystko powinno być w porządku, a jednak mnie wieczorami jakieś smutki biorą. Martwię się - albo przyszłością, albo przeszłością - albo po prostu obwiniam siebie za to, że tak bardzo marnuję wakacyjny czas... że mogłabym iść do pracy, zrobić coś konstruktywnego... 

Mam kolegę z uczelni, który już prawie cały rok pracuje na ochronie w hipermarkecie - najczęściej bierze nocki, dzień ma posiatkowany pracą i snem, chodzi na siłownię... i to wszystko. I studiuje, i w ogóle... i jakąś tam dziewczynę nawet ma... Gdy na niego patrzę, czuję, że marnuję tylko czas... ja... ja w ogóle nie pracuję ani nic... nawet mało się uczę ostatnio...

Aczkolwiek z drugiej strony jakoś mi jest przykro z jego powodu - wolałabym, by sobie też odpoczął, pojechał gdzieś... nie rozumiem, czemu jego dziewczyna pozwala mu tyle harować...

***

Pomyślałam sobie również, że podczas wakacji wrócę trochę "do życia" - zrobię porządki na swoich kontach i galeriach w internecie, popracuję nad portfolio... Chciałabym sobie kupić nowy szkicownik i spróbować w nim naszkicować parę pejzaży - nigdy nie rysowałam krajobrazów... jestem ciekawa, jak by mi to szło.

Założyłam sobie nawet inny szkicownik, gdzie wklejam sobie różne rysunki z wolnoleżących kartek i inne. Jestem z niego bardzo zadowolona i dumna.