poniedziałek, 4 lipca 2016

Zawroty derealizacji...

Uuuuch, jeju, jak ja się dzisiaj okropnie czuję... Kręci mi się w głowie, cały świat wiruje wokół mnie, nie mogę się na niczym skupić... Okropnie mnie wszystko boli, czuję się cholernie zagubiona... cały dzień przeleciał mi przez palce jak sen... Boję się strasznie... 

Sama nie wiem od czego dziś tak mam... słaniam się z nóg... ani nie grałam, ani nie pracowałam, ani nic... wszystko wydaje mi się takie nierealne, jakby wycięte z kartonu... może to kwestia dłuższego braku leków neurologicznych (dopiero teraz udało mi się wykupić receptę), a może to kwestia stresu przed przyszłością...
Jutro będą wyniki moich egzaminów... możliwe, że podświadomie się nimi denerwuję i martwię, może dlatego tak się słabo czuję...

Filozof powiedział, że jutro przyjedzie i zrobi mi jakąś niespodziankę - jak już tylko dostanę wyniki, spotkamy się... już się nie mogę doczekać! 

Położę się już. Może trochę pokoloruję w łóżku - niedawno przyszły do mnie nowe kolorowanki z flamastrami, uwielbiam się nimi bawić i testować nowe kolory... Ostatnio dużo eksperymentuję. Nigdy nie używałam takich rzeczy do kolorowania - zawsze tylko ołówki i ołówki...

Przynajmniej kolorowanka wydaje mi się na tyle realna, że potrafię się chociaż na niej trochę dłużej skupić. Chyba faktycznie mnie to odpręża...