Minął już tydzień od kiedy przestałam rozmawiać z Prawnikiem. Mam go całkowicie dosyć - pisuje do mnie od czasu do czasu, prosząc mnie "o litość", o wybaczenie... Nie zamierzam. Przekroczył granice, których przekraczać się nie powinno i żadne prośby czy błagania mu nie pomogą. Koniec.
Pousuwałam go ze wszelkich znanych mi sieci społecznościowych i książek telefonicznych. Nie chce mieć z nim nic wspólnego. Jestem ciekawa, kiedy on to W KOŃCU zrozumie?
Jak on w ogóle śmie nadal nazywać się "moim przyjacielem"?! Tylko kala swoim plugawym językiem tak piękne słowo...