Neurotica Lostica
...sekretny dzienniczek dziewczyny cierpiącej z powodu depresji... psychologia, autoterapia i rozwój osobisty...
wtorek, 21 sierpnia 2018
- jedno wielkie oszustwo -
piątek, 21 lipca 2017
***
Niedługo moje urodziny... to już rok minął. Rok, a nawet więcej...
środa, 1 lutego 2017
Tesknota za utraconym przyjacielem
wtorek, 31 stycznia 2017
Wizyta u psychologa
niedziela, 29 stycznia 2017
Rzeczy, ktore powiedzial moj ojciec - spis mysli destrukcyjnych na mloda osobowosc.
21.01.2017
- przeze mnie moja mama jest chora;
- po co ja w ogole zyje, skoro jestem taka bezuzyteczna?
- sytuacja w domu jest cala moja wina;
- gdy bylam mlodsza, ojciec powinien byl mnie wiecej bic, to teraz bym sie lepiej zachowywala i miala wiecej do niego szacunku.
29.01.2017
- jestem bezuzyteczna;
- nie mam zadnych uczuc;
- wyprowadzi mnie z domu pod most;
- sytuacja jest taka sama jak w tamtym roku i nie zdam sesji;
- moja terapia nic nie daje i jest bez sensu;
- wszystko psuje;
- inni ludzie mi nie pomoga;
- inni ludzie mnie nie lubia;
- ciagle tylko gram na komputerze;
- Filozof wcale mnie nie lubi;
- Filozof utopilby mnie w lyzce wody;
- Filozof nie lubilby mnie, gdybym nie miala tych wszystkich fajnych rzeczy i pieniedzy rodzicow...
- bo u innych jest gorzej;
- bo inne corki zachowuja sie inaczej - lepiej - ode mnie.
30.01.2017
- moje wyjscie z domu, zeby sie spotkac z moimi znajomymi, sa beznsensowne.
sobota, 28 stycznia 2017
Artystycznie ~
Tak - jestem z nich zadowolona tylko dlatego, ze je skonczylam. Wydaja mi sie one troche slabe - slabe w znaczeniu, ze nikt by nie zwrocil uwagi na te szkice, a same prace nie nadaja sie do portfolio... ale z drugiej strony, zrobilam wszystko tak, jak powinnam - zachowalam proporcje, zasady kompozycji, odpowiednio zaznaczylam forme i wycieniowalam - wiec czemu sie az tak doluje?
Najpierw zaczelam od prostego szkicu - nastepnie szkic bardziej szczegolowy, a potem konturowanie tuszem. A potem miekkie cieniowanie olowkiem. I podpis, i gotowe! Brzmi tak fajnie, tak prosto, tak zabawnie! - wiec nie wiem, czemu nie sprawia mi rysunek tyle radosci co kiedys. Pewnie wszelkie powody tego dziwnego stanu kryja sie w moim umysle - ale... ale chyba jeszcze nie chce tam az tak gleboko zagladac... nie dzis. Moze po sesji. Na razie w ogole sie do niej nie przygotowywuje, bo skoro wiekszosc egzaminow mam w sesji poprawkowej, to jakos tak przyjemnie jest odsunac wszystko od siebie. Tak podmiesc pod dywan te zaliczenia. Tyle, ze niestety podswiadomosci oszukac sie nie ida, wiec mimowolnie czuje sie tym wszystkim zestresowana...
Najwazniejsze jest to, ze znowu rysuje. Cokolwiek. Ale rysuje. A jesli rysuje, to znaczy, ze bede caly czas cwiczyc i polepszac swoje umiejetnosci. W ten sposob bede robic postepy, male i duze, nie bede stac w miejscu - mysle, ze to otworzy mi drzwi do zostania prawdziwym, rozpoznawalnym rysownikiem.
Dzisiaj tez szydelkowalam troche - zaczelam robic dla siebie teczowy szalik i wykanczalam ten dla Filozofa. Chcialabym go w koncu skonczyc, dac mu go na jakas specjalna okazje... o szalik dla siebie sie nie martwie, bo mam sie w co opatulic, a Filozof nic nie ma.
Filozoficzny szal... Robie go z bawelny w dwoch kolorach - ciemnym, pastelowym zielonym i czarnym. Sadze, ze to bardzo meskie polaczenie, ktore bedzie pasowac Filozofowi - zielony kojarzy mi sie z jego mila, spokojna dusza, a czern to klasyka elegancji w garderobie.
Jestem ciekawa, jak moj szalik bedzie lezal na nim - nie mialam jeszcze zadnej okazji zrobic przymiarki, a moje bieganie w nim po domu i bawienie sie fredzelkami sie nie liczy. Juz sie nie moge doczekac jak mu go w koncu podaruje!
Moj szalik jest za to inny, bardzo kolorowy, we wszystkich odcieniach teczy. I nie jest bawelniany, tylko sztuczny, z wloczki akrylowej.
Oba szale robie ta sama technika, ktora natknelam sie przypadkiem - uczac sie plecenia polslupkow, zrobilam blad i wyszedl mi zupelnie inny scieg niz zamierzony. Polubilam go, wydaje mi sie latwy, choc jest bardziej meczacy oraz czasochlonny.
czwartek, 26 stycznia 2017
Lostica i jej sesja na uczelni
środa, 25 stycznia 2017
Nie rozumiem siebie.
Nie rozumiem. Nie rozumiem siebie. Zachowuje sie wyjatkowo... Irracjonalnie, choc nie chce taka byc. Choc nie chce, zachowuje sie zupelnie inaczej - czemu zachowuje sie tak jak nie chce, skoro tego nie chce? To glupie... Nie rozumiem tego.
A moze jednak tak naprawde pragne tego, co uznaje za niechciane, tylko sama siebie oszukuje, wciaz powtarzajac jak mantre "nie, nie"?
Zle sie z tym czuje. Mam wrazenie, ze faktycznie wiekszosc rzeczy w moim otoczeniu jest falszywe - a nawet, ze nie istnieje... Ostatnio nawet zauwazylam u siebie ciekawy mechanizm obronny - otoz dany przedmiot, ktory sprawia mi bol i przykrosc, staram sie jak najbardziej wypchnac ze swiadomosci. Cichutko powtarzam sobie w duchu, ze cos nie istnieje, poki faktycznie nie zaczne odczuwac swego rodzaju odrealnienia od cierpienia...
Wczoraj znowu ojciec na mnie nakrzycal. Bardzo bylo mi smutno, bardzo plakalam - czulam mase emocji, bo tez strach, wscieklosc, nienawisc... Przez mysl przeszlo mi, ze w sumie to nie mam po co plakac - przeciez obudze sie jutro rano i bede zachowywac sie tak, jakby nic sie nie stalo. Przeciez zawsze tak jest. Wstane, ubiore sie, zjem sniadanie... Tak jakbym nie umierala wczoraj z zalu. A skoro w przyszlosci nie bedzie tego bolu... To rownie teraz mogloby go nie byc. Moglby przestac istniec...
Proba radzenia sobie jakos z tym wszystkim placze mi sie troche ze zwyczajnym zyciem. Tak jak probuje uciec od depresji, tak samo staram sie uciekac od prostych codziennych czynosci... Mimo, ze nie chce. Mimo, ze wiem, ze to nie bedzie dobre.
Teraz zaczela mi sie sesja na uczelni. Kazdy student teraz sie uczy. Oprocz mnie. Ja chce sie uczyc... Ale jednoczesnie nie chce mi sie. W dodatku jestem zestresowana i po prostu boje sie tych zaliczen - wiec miast sie pouczyc, spedzam czas w kazdy mozliwy sposob, stajac sie jeszcze bardziej nieszczesliwa...
Nie rozumiem tego. Skoro logicznym byloby sie pouczyc, to czemu tak bardzo wszystko robie przeciw temu - i w dodatku czesto na wpol swiadomie?!
Chcialabym to jakos przezwyciezyc... Zebym umiala robic to co chce... I zeby to chcenie bylo moim prawdziwym chceniem, a nie narzucona wola innych.